here I am !!! (224)
Wbrew pozorom żyję. Tylko z przyczyn różniastych nie mam jeszcze w mieszkaniu "na obczyźnie" netu. Tak jak i telewizora, tarki do warzyw, rozgałęźnika i do niedawna firanki w oknie. Ale można powiedzieć, że powoli się udowawiam. W biurze blogować nie będę, bo takie mam zasady, a jeżdżenie gdzieś na net po pracy byłoby zboczeniem.
Życie w Wawie niewiele różni się od życia w Łodzi, może dlatego, że od najwczesniejszych lat mieszkam w samym centrum. Są plusy i minusy, ale mi jest generalnie dobrze. W kościele na tacy same banknoty, sporadycznie monety... trochę inna proporcja niz u nas. Może dlatego, że na moim osiedlu ludzie do biednych raczej nie należą. A jak się z metra wysiądzie w centrum to wypada biec do schodów. Zasada jest taka - im droższy masz garnitur tym szybciej biegniesz. na chuj oni tak biegną?
W pracy w zasadzie tak jak zimą, tylko jeszcze nie ruszylismy z kopyta na maxa. Głównie sie do tej pory szkoliliśmy, egzaminowaliśmy i pilismy, bo ludzie z regionalnych u nas siedzieli to sie trzeba bylo codziennie integrowac. Przezywam juz pierwsze frustracje, bo nie wszystko idzie tak jak mialo isc, ale dzis dostalam przelew pensji i jzej na sercu mi sie zrobilo :). Zreszta LF niedlugo wraca, nawet jednego maial sam z siebie wystosowal, wiec...
Wspollokatorka tez ujdzie. Tylko ma takie wlosy, ze sa wszedzie. Gorzej jakbym z kotem mieszkala. Dobrze ze nie smierdzi, czego nie mozna powiedziec o jedzeniu ktore zdarza jej sie gotowac. No i raz pozarla moje marchewki! Zemszcze sie.
Dodaj komentarz