kózka (243)
Gdyby kózka nie sklakała... Ale kózka po to jest by skakać, więc pewnego pięknego dnia, a raczej nocy stało się nieuniknione i mój staw skokowy po raz enty powiedział pas. Postawiłam na kuracje w postaci setki wódki przy barze (w czym Kedzi mnie wspomogl) i tańczyłam dalej. Rano okazało się, ze rozmiary porazki sa wieksze niz wydawalo mi sie w nocy i szpital. Na dyzurze byl chirurg, ale nie tam zaden ortopeda, tylko taki od wszystkiego. Od wyrostka, wylewu, wstrzasnienia mozgu, urazu kregoslupa i mojej nogi. Ze w niektorych kwestiach znalam sie na mojej nodze lepiej niz on, wspolnie doszlismy do wniosku, ze jednak szyna, kule i inne takie.
W biurze oczywiscie wszyscy madrzejsi ode mnie. Ze czemu na zwolenienie nie poszlam itd. Po co? Zeby dostawac 80% pensji i patrzec w sufit? Ja wolalam byc w centrum uwagi. Brakowalo mi tylko zapierajacej dech w piersiach historii dotyczacej przyczyny chwilowej niepelnosprytnosci, ale coz. I tak robilam szoł. Od dwoch tygodni juz mam tylko orteze (mądre slowo), co nie przeszkadza mi w tanczeniu codziennie po kilka godzin. odpowiednia dawka alkoholu robi swoje ;). Tryb zycia nie sprzyja jakiejkolwiek rehabilitacji.. Tydzien w Szczyrku na szkoleniu firmowym, teraz dwudniowa "integracja" tez firmowa. A w ten weekend wesele. W zasadzie mialam sobie odpuscic, ale juz jeden slub mnie ominal ze wzgledu na noge, wiec powiedzialam nie ma. jade chocby nie wiem co. Sukienke pozyczylam, buty kupilam na promocji i to nawet bezowe, plaskie i eleganckie. Nie zadne tam wiejskie baleriny.
Sytuacja damsko-meska nie klaruje sie nadal. Pojawiaja sie nowe watki, nowe postacie (!), bywaja powody do mruczenia, ale wszystko jest nadal tak porabane, ze opisac nie sposob. Zreszta musze sie porzadnie wyspac, bo o swicie fryzjer i wycieczka przez pol Polski na fotelu kierowcy bez prawa jazdy (i nawet dowodu osobistego), bo po co brac ze soba dokumenty? Niech moc bedzie ze mna a policjanci w krzakach, ale po drugiej stronie drogi.
Dodaj komentarz