rokowania na przyszłosc nienajgorsze (245)...
Wraz z nastaniem pazdziernika magistrow przybywa jak grzybow pod miastem. Powoli dociera do mnie, ze nie mam pojecia co odpowiedziec na zadne z pytan na egzama magisterskiego. Pociesza mnie, ze wszyscy w kolo raczej znaja pytania, ktore uslysza, ci badziej pechowi znaja piec i wiedza, ze na jedno z nich trafia. Ja oczywiscie prognozuje, ze bede w tej najmniej szczesliwej grupie i nie bede znac nic, ale planuje zorganizowac wielka akcje na moim roku, z cyklu "ludzie! kazdy opracowuje jedno pyatnie, ja zadnego i wszyscy mamy to z bani". Oceny jakie ludzie dostaja tez napawaja mnie optymizmem. Niby kazdy ma beznadziejna prace, na obrone nic nie umie, srednia z indeksu tez jakas taka srednia, a wszyscy z 4 albo 5 na dyplomie laduja. Niby mnie to wali co ja tam bede miec, ale powoli zaczynam odczuwac presje zeby miec nie mniej niz 4. Łudze sie ze moze bedzie jak na maturze ustnej z polskiego w moim liceum. Kto umie ma 6, kto nie umie ma 5, chyba ze jest chlopakiem to ma 4.
Z innej beczki. Wrocil do kraju zza oceanu moj kumpel. Z przyczyn blizej mi nie znanych to jest tajemnica, wiec nie napisze ktory. Ale sie ucieszylam. Ale bedzie picie niedlugo.
A dzisiaj byl rewelacyjny dzien. Bylam z TK na spacerze... tzn siedzielismy caly czas na lawce i grzalismy sie na sloncu. Ale to chyba juz ostatnie takie chwile, pachnie zima... i sezonem narciarskim, hehe!
Dodaj komentarz