neonówka (269)
Kiedy człowiek przekracza tę magiczną granicę i zaczyna należeć do świata dorosłych? Nie z pierwszym samochodem, karta kredytową w kolorze gold, pierwszym doradcą finansowym, testem ciążowym czy kredytem hipotecznym. Staje się to w momencie kiedy człowiek odczuwa potrzebę, żeby kupić obrus. Tak, stało się. Znajomi przychodzą na kolację. Nie na browara, czy wódkę, co da się opękać chipsami, śledzikiem i ogórkiem. Nie na grzane wino z laskami, co to wystaczy kupic gotową przyprawę do grzańca. Kolacja to kolacja i obrus musi być. Jest pomarańczowy, plamoodporny i kosztował w Tesco 19,99, więc jedną nogą jeszcze jestem po studenkiej stronie życia. Ale oprócz wina w lodówce marynuje się mięso. Pora zacząc kupowac krem na zmarszczki?
A okazją do tej wielkopomnej chwili jest to, że dokonałam (własnoręcznie) remotu w sypialni. Było to wielce naukowe przeżycie. Np. nauczyłam się, że jeśli chemy miec jakiś kolor na ścianie i pan w Obi mówi, żeby wziąć o ton jaśniejszy to znaczy, że lepiej wziąć, ze trzy tony jaśnieszy. Ja tej zasady nie znałam. Nie sądziłam też te fabry Beckersa są aż tak dobrze kryjące. No i mam. Zamiast lekkiego lawendowego fioletu do którego planowałam śliwkowe i malinowe dodatki, mam oczojebną neonówkę, tzn taki folet że ja pier...le. Cos mniej więcej jak w RGB 180:55:255. Sprwadźcie sobie w Paincie. A ja tymczasem zaczynam szukać białej narzuty na łóżko, żeby ten neonek jakoś złamać. A najgorsze jest to, że oprócz białego, to do tego koloru najlepiej pasuje przybrudzony róż, którego szczerze nienawidzę. Przy tym remoncie myślałam momentami, że jestem sprytniejsza niż jestem naprawdę. Np. trzeba było odkręcić listwy przy podłodze. Nota bene klęcząc nosem przy jakiejść bardziej opornej śrubce zauważyłam, że jeden kawałek ok 30 cm. nie dość, że jest innego koloru, to jeszcze kształtu. Pełna profeska poprzedniej ekipy remontowej. Ale do rzeczy. Myślałam, że jestem mega sprytna, bo sobie podpisałam odkrecone listwy w kolejności, żeby nie musieć potem układac puzzli (bo oczywiście żadna nie idzie przez całą długosc ściany i dziurki są wywiercone w losowych odległosćiach na wysokościach od podłogi wybranych chyba przez generator liczb losowych). Jak sie na koniec okazało to nie wystarczyło. Trzeba było jeszcze ponumerowac śrubki, bo każda ma inną długość i grubość. Więć puzzle i tak miałam. I to przestrzenne.
Do tego wkraczam w inne nieznane mi dotąd obszary. Zaczynam szukać pracy. Niestey nie wiem jak to się robi, bo praca przyszła do mnie sama i nie wymagała pisania CV ani listu motywacyjnego. Było kilka etapów rekrutacji, które jakoże nie miałam noża na gardle, bo byłam wesołym studentem, po prostu się zadziały. Myslałam, że przecież nikt nie dostaje pracy za pierwszym razem (i to w taaaakiej firmie), więc może sie nie udać. Ale się udało. A teraz mam mega wkurw na mojego pracodawcę i doszłam do wniosku, że gdyby nie kasa, na którą jako jedyną narzekać nie mogę (i kredyt hipoteczny pod zastaw m.in. mojego nowego oczojebnego pokoju), to już dawno bym rzuciła papierami. Ale słowo się rzekło, mleko rozlane i pora odświeżyć CV. Po głowie mi chodzi też Dubai i wiecznie odkładane na później studia w Australii. Pora żeby moje zycie znowu nabrało rozpędu!