• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Random

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Kwiecień 2010
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Maj 2007
  • Marzec 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Czerwiec 2004

Archiwum listopad 2006

happy end (233)

A zatem dziś zakończyło się moje toy story z happy endem. Zdałam co było do zdania. Nie wkroczę co prawda triumfalnym krokiem do dziekanatu, bo wpisów dwóch nadal nie mam, ale to już naprawdę kwestia tylko wzięcia i myślę, że znajomi sprostają zadaniu. Oznacza to, że jestem na piątym roku i pora zacząć pisać pracę :-/. A propos pracy, ankietę trzeba dla M!lli wypełnić ANKIETA. Ja mam Wasze IP (a jej ankieta pewnie też gromadzi), więc będzie można ustalić kto nie wypełnił i spotka Was kara, hehe.

Po weekendzie wracam do pracy z radością (ciekawe na jak długo?).

24 listopada 2006   Komentarze (3)

who's de masta'? (232)

Jedni okazami zdrowia sie dzis okazali (moja imienniczka zresztą), inny przykladami wszechstronnej wiedzy i logicznego myślenia. Bo znajomością zadagnień, o które pytano mnie wykazać się nie mogłam. O Okarze Lange wiedziałam tyle, że był Polakiem (co chyba mnie uratowało) i że miał na maxa wkład w cybernetykę i ekonometrię, ale co on tam z tymi socjalistami ponawymyślał to juz słabiej. Grunt, że pani profesor zgodziła się w ze mna w ksestii że trójeczka sie należy, a za myslenie to nawet trzy plus. Pan zgred też po przydługiej nieco męce dał mi spokój. Jeszcze jutro tylko malutka walka, wręcz potyczka i będzie można się cieszyć.

23 listopada 2006   Komentarze (2)

to jest Twoja chwila prawdy (231)

Mam wrażenie, że już tak pisałam ostatnio. Za pięć godzin bedzie jasne, czy ja nadal umiem spadać na cztery łapy. Uprzejmie proszę o trzymanie kciuków, odtańczenie tańca słońca, naplucia czy odpukania tam gdzie trzeba i tyle razy ile trzeba i inne rytuały, które mogą mnie w tejże jakże kluczowej na mojej uczelnianej drodze wspomóc.

Z ciekawostek, ludzie znajdowali mojego bloga w listopadzie w nadzei, że dowiedzą się czegoś o czarnych stolcach, papierowych samolotach i Tomaszu Olbratowskim (nie znam gościa).

23 listopada 2006   Dodaj komentarz

dziki kraj c.d. (230)

W dzikim kraju nie dość, że dziko to jeszcze nieprzewidywalnie. Jak się okazało, można sie odwołac od decyzji, której formalnie nie było, odwołanie może być rozpatrzone pozytywnie dla strony zainteresowanej. Co więcej, można dostać nawet więcej niz sie prosiło w podaniu o przedłużenie sesji. Dostałam od rektora tydzień gratis! Wracam na czwarty rok! Nawet w dzikim kraju są normalni ludzie i jest nadzieja na happy end. 

20 listopada 2006   Komentarze (3)

dziki kraj (229)

Oczywiscie kocioł w pracy nastaje w najmniej odpowiednim momencie, tj. w piatek tuz przed odjazdem ostatniego pociagu do Lodzi. Zdazylam. Sobota kurs. Lubie to. Latwe, szybkie i przyjemnie zarobione pieniadze. Akurat tyle ile zamierzalam wydac w weekend. Ale zapada decyzja, że nie jade. Po co kusic los? Po co maja mnie widziec ludzie z pracy? Jeden telefon kumpla wystarczył: "Mloda, to kiedy bedziesz?" "Eee yyy znaczy sie, ze ten tego. Dam znac z pociagu". No i co? Ja nie pojade? Szybka kapiel, prezent kupiony na stoisku alkoholowym w Żabce ;), taksowka na dworzec, po drodze bankomat (tym razem działał), kierowca zlamal dla mnie kilka przepisow, odwdzieczylam sie napiwkiem. Kocham Lodz, bo tu da sie zdarzyc na dworzec jak naprawde tego potrzeba. Prezent wyladowal w koszu, bo ochroniarz nie chcial wspolpracowac. Wykonywal swoje obowiazki, wiec nie powinnam sie wkurwiac. Znowu nie ten facet co trzeba na mnie lecial. I kolejny dowod na to, ze dla faceta "Nie" znaczy "Jak mnie jeszcze troche ponamawiasz, to w zasadzie CHĘTNIE". Powrót w towarzystwie wybornym. Ja, moj mega kac i buletka zimnej Coca-Coli. Oprocz tego naprawde fajni ludzie w pociagu.

Bije mi cos pod czaszką i nie mogę tego usprawiedliwiać tęskonota za zyciem we dwoje. Przyjaciółka byc może zaczyna fajny związek. Sama ich poznałam ze sobą właśnie w tym celu i co? Jestem zazdrosna. Nie o osobę. O sam fakt. To jest chore. Pies ogrodnika.

A oficjalnie jestem od poniedzialku na L4. Nie czuję sie z tym dobrze, szczegolnie ze mam w przyszlosci wykonywac zawod zaufania publicznego.

Aha, czyzbym zapomniala dodać że to dlatego, że w takzwanym międzyczasie zostałam skreslona z listy studentów? I jeśli ktoś mysli, że stało sie to decyzją dziekana i że ktokolwiek mnie poinformował o tej decyzji, o drodze odwoławczej i inne tym potrzebne pierdoły potrzebne aby decyzja administracyjna (bo taką własnie jest decyzja o skresleniu), była ważna, to pomyłka. Co nie oznacza, że sie juz nie dowołałam od tej (nota bene nieważnej) decyzji do rektora, bo tak właśnie trzeba. Woźniak mawiał "żyjemy w dzikim kraju". Ot żyjemy i tym razem nie jest to wina ani Giertycha, ani Leppera, ani Kaczek Dziwaczek.

19 listopada 2006   Komentarze (2)

a w środku to jest g.... po kotku (228)

Oczywiście nie odniosłam pełnego sukcesu, bo po co? Za łatwo by było, a ja kocham wyzwania, jak mi wiatr w oczy wieje i ogólnie mam pod górke. Więc jestem na takim etapie, że w najgorszym przypadku nadal bronię się w 2008 i płacę juz nie 1200 ale 800 złotych. Ale nadal jest kilka opcji pośrednich, np. warunek na który mam coraz większe szanse bo mam już tylko 3 braki (z dwóch przedmiotów), o ile jeszcze funkconuje cos takiego na mojej uczelni. Ale do pełni szczęścia, czyli dostania sie na piąty potrzebuję... 1) spotkac pana magistra, żeby mi podpisał podanie o przedłużkę 2) dziekan musi dac przedlużkę 3) musze dostać w pracy urlop 4) magister musi mnie zechciec spytać przed egzaminem 5) musze zdac ezmianin 6) i drugi musze tez zdać 7) pani magister musi przepisac mi do indeksu to co zdalam u pana magistra 8) oddajac indeks musi sie okazac ze jeszcze nie jestem skreslona. Niby wszystko ładnie pieknie i prosto wygląda, ale po pierwsze wszystkie te rzeczy musza się stać nie dość, że w odpowiedniej kolejności, to jeszcze na przestrzeni czterech dni, to do tego w wiekszości bez mojego udziału. Najbardziej sie bpje tego zeby wszyscy się pojawili w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej porze, bo o czym mogłam sie przekonac wczoraj, umowineie sie osobiscie na dany dzien i godzinę absolutnie niczego nie gwarantuje. 

Ale co ja tu truć bedę. Dziś dlugo oczekiwane spotkanie przy browarze z Monique i M!lla. Szkoda tylko, że jegomość Hubert wywala ludzi z lokalu na zbity pysk o 22:00, nawet jak swego czasu Ci ludzie stanowili jedyne wpływy do kasy. Nie ma to jak poczuc się mile widzianym klientem. Życie.

Acha. Zachecam użytkowników blogów, które odwiedzam do zamontowania blokad antyalkoholowych, bo wczoraj mialam po pijaku tour the blog i jak dzisiaj poczytalam swoje komentarze to... hmmm powinno mi byc wstyd ;).

10 listopada 2006   Komentarze (3)

to jest MOJA chwila prawdy... (227)

...ale zamin ona nastąpi...

Aniu, posiadasz niespotykane umiejętności!

Aniu, masz duszę nieposkromionej zdobywczyni!

Aniu, drzemią w Tobie potężne, ukryte talenty!

Aniu, drzemie w Tobie ocean mocy i kreatywności!

Tak jest, Aniu! Z każdym kolejnym dniem przejmujesz coraz większą kontrolę nad własnym życiem!

Aniu :) Twój płomienny uśmiech sprawia, że mężczyznom drżą kolana! :)

Czy zdajesz sobie sprawę, ilu facetów na Twój widok myśli sobie: "Och, Anna... - nieosiągalna bogini ZMYSŁOWOŚCI i NAMIĘTNOŚCI!." ?

Każdej nocy, przynajmniej dwóch superatrakcyjnych mężczyzn marzy, aby spędzić ją z Tobą..

Aniu, istnieje ktoś, komu na Tobie bardzo zależy...

Aniu, ktoś z utęsknieniem czeka na moment, w którym ujrzy Twoją twarz oraz usłyszy Twój głos...

Aniu, ludzie którzy Cię otaczają, szanują Cię i kochają za to, kim jesteś...

Aniu, ludzie kochają ludzi takich jak Ty!!

Hurra! Aniu, dzisiaj jest pierwszy dzień całej reszty Twojego życia! :)

No to jest mi lepiej!!! Nawet w obliczu tego, że startuje dziś z pozycji: do zapłacenia 1200 zł i bronię się najwczesniej czerwiec 2008 i konieczność zakomunikowania tego w pracy. Do wygrania: do zapłacenia: znajomym za browary z okazji oblewania mojej promocji na piąty rok, tytuł magistra w czerwcu 2007. Są jeszcze opcje pośrednie...

A jeśli tez chcecie się podniesć na duchu to zapraszam... http://100lat.pl/PoprawaNastroju/

09 listopada 2006   Komentarze (2)

nie lubie was... (226)

Pisze tak zadko, a tu tylko jeden komentarz. No nieladnie, nieladnie. A statystyki odwiedzin wcale nienajgorsze...

Urodziny bez fajerwerków, ale jakże przyjemne! Garażowa popijawa w meskim gronie, poznanie tajemnicy i okolicznosci zareczyn przyjaciela, a raczej gadżetu ktorym sie posluzyl w tej szczegolnej chwili, potem Lodz by Night, pogoń za Arikiem i skończyliśmy (podobnie jak w piątek) w Futu z niesmiertelnym Majkim. We własciwy dzien urodzin, zyczenia w biurze (nigdy bym nie pomyslala, ze to bedzie takie mile), kartka niespodzianka, ktora poczta wewnetrzna szla az do czwartku (mogli mi ja sami wrzucic do szuflady, byloby szybciej ;) odzwiedziny Malgorzaty, akcja "zjedzmy wszystko", poszukiwanie nocnego z sensownym filmem na DVD (bo alkoholu zabezpieczylam odpowiednia ilosc). Pamietali o mnie Ci co pamietaja co roku i Ci co bym nigdy nie pomyslala, ze jeszcze pamietaja. Zapomnieli Ci co bym nie pomyslala ze zapomna. Ot, naturalna kolej rzeczy.

Opony zmienilam, na moje szczescie zreszta, bo po weekendzie sie zaczela jazda bez trzymanki. W miedzyczasie odkrylam ze migacz jednak najlepiej (i najtaniej) naprawia sie na tasme klejaca. Plany na najblizsze weekendy sa, tzn next week staje sie studentka piatego roku (oby!) potem nie trzezwieje ze szczescia przez sobote i niedziele. Next next week urodziny Promilla w Katoficach. A co najwazniejsze plany na Sylwestra zaczynaja sie klarowac. Mial byc Szczyrk, bede chyba Czechy co mnie jeszcze bardziej cieszy! Szczegolnie ze pada snieg.

A ze pisze to wcale nie oznacza ze mam net w domu, tylko ze jestem w delegacji...w Lodzi. Fajnie.

04 listopada 2006   Komentarze (1)
Random | Blogi