• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Random

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Kwiecień 2010
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Maj 2007
  • Marzec 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Czerwiec 2004

Archiwum marzec 2006

na tytuł zabrakło funduszy (193)

Że facetom się zdarza mieć nierówno pod sufitem, to wiadomo nie od dziś. Ale żeby zaraz moi kumple? Promotor wstępnie i niezobowiązująco zaakceptował temat mojej pracy. Temat, którego w zasadzie jeszcze nie ma, ale w sumie chyba o to w całym tym magisterskim absurdzie chodzi. Stworzyć coś z niczego o niczym, co nikomu do niczego nie bedzie nigdy potrzebne. Tak też uczynię.

Czakomania w zasadzie minęła, Polacy przetłumaczyli co było do przetłumaczenia, wymyślili jakieś mniej lub bardziej udane imitacje, a tu proszę - taki kąsek: "Chuck Norris isn't God, but he beats Him in golf."

29 marca 2006   Dodaj komentarz

poszła zima, chłopa ni ma... (192)

A wcale, że nie, ale o tym wiedza tylko Ci, którzy korzystają rzadkiej z możliwości udania się na ploty w moim towarzystwie. A Ci co zaraz podniosą krzyk w komentach (tak Chandler, to do Ciebie ;) dowiedzą się przy kolejnej sprzyjającej ku temu okazji, bo nie chce zapeszać. I w ten prosty sposób mój być może przyszły pracodawca stał się chwilowo moim wymarzonym pracodwacą, a Warszawa nagle wyładniała (i kup jakoś u nich mniej).

Z tejże przyczyny, oraz z niechybnie zbiżającego się sezonu plażowego postanowiłam zrobic coś dla ciała. No ale najpierw musiałam się pozbyć z domu wszystkiego co niedozwolone, więc cały dzień żywiłam się chipsami i słodyczami. Dobry początek walki z oponką, co? A propos opon, niedługo będzie trzeba na letnie zmieniać, co oznacza, że muszę dokupić parkę na tył. A jak mówili, że samochód to wieczna skarbonka to nie wierzyłam.

Tym optymistycznym akcentem udaję się w ramiona Orfeusza i co by mi sie przyśnił...

28 marca 2006   Komentarze (2)

Elementy wysłane (191)

Podobno człowiek po pijaku mówi prawdę. Świetnie. Muszę chyba sobie założyć alkomat na komórkę, który przed wysłaniem smsa będzie kazał dmuchnąć i jak będzie za dużo, to się wyłaczy aż do wytrzeźwienia.

Oprócz powyzszego wyjazd zaliczam do udanych. Tradycyjnie mnie wszystko boli, bo jeździłam do upadłego. Spróbowałam też deski. Fun niezły i chyba łatwiej idzie nauka niż na nartach. Oczywiście nie obeszło się bez kretynizmów. Skakaliśmy z dachu stodoły w śnieg i zjeżdżaliśmy z dachu na bele czym. Nie wszystkich aż tak poniosła fantazja, no ale jak nie trudno sie domyślić ja w ekipie skaczącej oczywiscie była i prowokowałam do głupot jeszcze większych. Złośliwi rano pytali, czy nie wzieliśmy pod uwage, że pod 2 metrami śniegu mogły być na przykład widły. Takie argumenty nie przemówiły do nas, bo nikomu nic sie nie stało, a poza tym szanujący sie gospodarz na pewno stawia widły zębami w dół.

Żadnych sexscesów, więc szansa, że sen Gośki się spełni marna. I całe szczęście.

22 marca 2006   Komentarze (1)

forever young (190)

Uprawienie sportu, jakieś konferencje co drugi weekend przez pierwsze 3 lata studiów (w tym wyjazdy 1500 km od domu, a mówienie rodzicom, że to tylko nad Balaton) i praca jaką miałam niewatpliwą przyjemność wykonywać przez ostatnie 10 tygodni uczą pakowania torby na wyjazd w 10 minut. Znowu wyjeżdżam. Na weekend tylko tym razem. Na narty. Bo co? Bo mogę!

Bo mam fajna grupę, bo jeszcze jesteśmy młodzi, bo pieniędzy jeszcze starcza, a czasem rodzice dadzą, bo nie samą szkoła człowiek żyje, bo śniegu niedługo nie bedzie, bo na nartach jest fajnie.

Bo co? Bo "młodość już taka jest, sama ustala granice wytrzymałości, nie pytając, czy ciało to zniesie. A ciało zawsze znosi." (to z P.Coelho)

A pomyśleć, że rok temu zastanawiałam się, czy helikopterem mnie nie będą ze stoku zwozić.

16 marca 2006   Komentarze (2)

jak jest dobrze, to znaczy, że zaraz bedzie...

Rosną w kolejne zęby, co samo w sobie nie jest bolesne, ale... zreszta kogo to obchodzi. Efekt końcowy jest taki, że jednak boli.

GaduGadu konferencja w 17 osób jest mało efektywnym sposobem komunikacji. Przegłosowaliśmy jedno, a i tak stanęło po myśli tych co najwięcej krzyczą, a w tej grupie jedną z tych osób wcale nie jestem ja.

Pokłóciłam się z ojcem i nie zanosi sie na szybką zgodę, więc niżej opisywana sielanka własnie się skończyła. Za to jest perspektywa, że wyprowadzimy się za miasto.

14 marca 2006   Komentarze (1)

reaktywacja (188)

Wróciłam do domu, wróciła "Machina". Moje pokolenie i trochę strasi powinno pamiętać o co kaman. Swój pierwszy numer kupiłam jak byłam u Dziadka. Nie było u Niego odtwarzacza CD i musiałam pół wakacji czekać na odpalenie płytki. I ten charakterystyczny papier i te artykuły... Ciekawe jak to sie bedzie teraz czytać. Szkoda, że nie zachowałam starych numerów, na allegro pewnie, by teraz nieźle szły. Szczególnie, że teraz w numerze zerowym zrobili prowokazyjcą okładkę i na wszystkich mozliwych forach się toczy gadka czy obrazili uczucia religijne, czy tak wolno, a czy wolno cenzurowac prasę itp itd.

Ale do rzeczy. Wywróciłam swoje zycie do góry nogami na 3 miesiące. Zniknęłam z pola widzenia większości znajomym, wirtualnym też i chyba tego mi było trzeba. Warszawski rozdział chwilowo zakończyłam choć będę wracać i w związku z pracą i tą zakończoną i przyszłą (może :))). I dlatego, że... a zresztą po co zapeszać. W międzyczasie popracowałam, byłam dwa razy na nartach, zostałam instruktorem BLS AED, poznałam kilka osób z różnych stron Polski, co może zaowocuje kolejnymi wyjazdami... pewnie juz nie na narty, bo ta zima kiedys się skończy niestety. Byłam na prawdziwym balu. Dowiedziałam sie jak smierdzi niewykastrowany kot i jak to jest nie przejść selekcji do warszawskiego klubu, albo ja przejść i być bardziej rozczarowanym wszelkimi mozliwymi paramatrami miejsca o którym sie robi wielkie halo niż ustawa przewiduje. Nabrałam dystansu, porobiłam trochę planów. Ogólnie zycie zreszcie je bajka.

Bardziej szczegółowa relacje z nieobecnosci postaram sie zdawać w ratach. Pytania zachecająco-prowokujące do zwierzeń mile widziane.

12 marca 2006   Komentarze (2)
Random | Blogi