shy guy (196)
Normalnie aż chyba pora na notkę. W sobotni wieczór, sącząc z Mamą Krwawą Mary, oglądając amerykańską komedię romantyczną (tak wiem, że nisko upadłam) dowiedziałam się, że... chwila napięcia... wygrałam Milion z Totka... nie???... bilety na Mundial... chciałoby się, bo taki właśnie był cel :((( ... ale za to mam piłkę do nogi z pompką na dodatek.
A moją tak długą nieobecność na blogu sponsorowało piwo Tyskie. W międzyczasie odbyło się parę imprez lepszych i gorszych, parę wyjazdów w tym majówka tematyczna "november rain jastarnia 2006". Pojawił sie namacalny termin mojej wyprowadzki do Wawy tym razem na stałe i zaczęło się gorączkowe poszukiwanie mieszkania, czyli czytaj: samodzielnego pokoju, z internetem i dobrym dojazdem do centrum. Nie znacie kogoś kto mnie przygarnie?
Ale to powyższe pitu pitu to tylko zasłona dymna przed najważniejszym. Zabralam się w końcu żeby napisać maila do tego od jednego "prawie przypadkowego" spotkania w Wawie. I jeśli myślicie, że się rozkreciło, bo ten typ tak ma, to błąd. Ten typ tak nie ma. I to ja muszę pracować nad tym, żeby się w ogóle kręciło, ale żeby sobie nie pomyślał "niewiadomoco".
Acha. A czy jak się myśli, że koleżanka została lesbijką to wypada zapytać tak wprost?
Cytat na dziś:
"- Muminku, co robisz?
- Broję..."