Postanowienie, ze czlowiek usiadzie i nasze cala prace na raz niesie za soba wiele niebezpieczenstw. Bo stron w pracy przbywa i czlowieka przybywa. Czlowiek mowi sobie, nigdzie nie ide, bo musze pisac, obiadu nie zrobie porzadnego (z surowka, te sprawy), bo musze pisac, a w efekcie robi co chwila wycieczke do lodowki i je i troche dalsze wyprawy do sklepu za rogiem, w ktorym nie ma nic porzdnego, wiec dalej je swinstwa jeszcze wieksze. Gdybym chociaz palila, to co jakis czas bym szla na dymka, a nie po kolejna porcje lodow z bita smietana. To co? Zamawiamy pizze czy chinczyka? Przeciez pada.