Oglądam dziś swoje prawo jazdy i co widzę? Że jest nieważne od ponad dwóch tygodni! Za to chyba grozi sporo więcej niż za jazdę bez dowodu rejestracyjnego przy sobie, co mi się czasem zdarza. Niezły syf. Pewnie nowe kosztuje z 70 zeta, ze 3 zdjęcia pewnie będę musiała przynieść, ciekawe czy takie kretyńskie przodem, jak do dowodu i wizy (i katalogu przestępców zarazem, bo tak wyszłam na tym do wizy, tylko mi numerka brakowało), czy może być normalne. Tak czy inaczej czeka mnie kupa nerwów, stania w kolejkach, wydawania kasy, no i wracam do Wawy pociągiem, bo pewnie załatwienie tego w kilka dni jest nierealne. Nienawidzę tego. A, no i muszę okulistę znaleźć, co mi wreszcie da bezterminowe. Albo pójde w szkłach kontaktowych i nie będę ich ściągać. Ciekawe czy ktokolwiek się o to spyta i czy ktokolwiek mi zajrzy w oczy, czy wystarczy wykazać się znajomością tablicy z cyferkami na pamięć. Tak czy inaczej czeka mnie sporo nerwów, a was kilka wariacji na temat mojego wkurzenia na panujący świat w następnych kilku notkach.