• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Random

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Kwiecień 2010
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Maj 2007
  • Marzec 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Czerwiec 2004

Archiwum 17 czerwca 2006

żeby nie było że komantarzy nie czytam...

Moje przygody studencko-zawodowe, tak to roboczo nazwijmy, zaprowadziły mnie kiedyś do pewnego klubu w Wawie. Rachunek otwarty, więc po pierwsze inaczej nas pewnie trochę obsługiwano, zresztą nieważne. Piłam pysznego drinka. Coś w stylu Mojito, może nawet to było Mojito, nie pamiętam, bo to jakiś czas temu było, zreszta to niejeden drink tego wieczoru był. Pamietam wszechobecną świeżą miętę. Wczoraj otwierali ten klub w Łodzi i uznałam, że nie może mnie tam zabraknąć. Bez zbędnej lanserki udałam się, wiedząc, że na porządną selekcję u nas za wcześnie więc i tak wejdziemy. W końcu to otwarcie, więc zawsze będzie można udać, że reprezentujemy jakieś mniej lub bardziej znane media. Do pólnocy było pustawo, ceny całe szczescie łódzkie, choć menu i obsługa też łódzka niestety. Bar skromniejszy i w ogóle się zawiodłam. Bo tej mięty jakoś mało i w ogóle. Do tego zabierają się za podawanie przekąsek i zwykłe nachos popsuć potrafią. Sos i smietana jak należy, ale polane serem? no coż nigdy tak nie jadłam, bo kto lubi mieć umazane wszystko na dzień dobry zamiast maczać. Do tego ser był jakiś taki, że zastygł i na talerzu był jeden wielki nacho. I obok cheddara to nawet ten ser nigdy nie leżał.

Ja proste dziewczę narzekam, a jadłam nachos jedynie w kraju gdzie wszystko spartaczyć i zmagdonaldyzować potrafią, więc nie myślę nawet co powiedza ci, którzy naprawde bywaja i jadają. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zatęsknię za Warszawą w kwestii wieczornej miejscówki. O tempora o mores.

17 czerwca 2006   Komentarze (4)
Random | Blogi