• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Random

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • banshee
    • bmp
    • donmario
    • innam
    • kontestator
    • ksiaze
    • ote
    • sang
  • Znamy się nie tylko z widzenia
    • barry
    • loczkarka
    • milla

Archiwum

  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Kwiecień 2010
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Maj 2007
  • Marzec 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Czerwiec 2004

Najnowsze wpisy, strona 6

< 1 2 ... 5 6 7 8 9 10 11 >

summer in da city, czyli... (221)

... wykąpałam się w fontannie na pasażu. To chyba mówi wszystko o wczorajszej imprezie. Stawy skokowe mi dokuczają. I kac o zgrozo (to na pewno przez Chińczyka w drodze powrotnej). Zmiany klimatu zdecydownie nie sprzyjają piciu. Kolejny raz NIE przespałam się z MK i chyba tak już zostanie. Doroślejemy? Wczoraj to on był ten rozsądniejszy, bo ja miałam wybitnie jak na mnie małpi rozum. Troche nam pomógł fakt, że mam taki bałagan, że zwyczajnie nie pozwoliłam mu wejść na górę. Dobra, koniec tej kompromitującej notki. Choć wcale nie jest mi wstyd. Mam swiadomość, że to ostatnie takie podrygi z (udanym) namawianiem do śpiewu całego autobusu N4. A najlepsze jest to, że cały czas nam powtarzali: nie bakajcie dziś już więcej. A my ani grama. Dobra zabawa zależy od składu a ten mamy wyjątkowo udany. A weekend się dopiero zaczyna!

11 sierpnia 2006   Komentarze (1)

I was born to surf (220)

To był tydzień. Chałupy latem to nie to co długi weekend z minusowymi temperaturami. Teraz tu pełno lansu-baunsu i tych co udają że się nielansują i sa ponad. Ale ja nie o tym. Na windsurfing się wybrałam i od zawsze słusznie twierdziłam, że to jest to. No owszem tak jak z pływania na nartach z czasem przesiądę się na wake'a, tak pewnie kiedyś pędnik zamienię na balon od kite'a, ale na razie jestem zakochana i normalnie chcę tam wrócić na koniec sierpnia. Tyle że już z własnymi znajomymi, jak się zbiorą. Nie to żebym coś miała do ekipy poznanej na miejscu. Nic nie zastąpi wspólnego amore-pomidore, wspólnego chodzenia na kackupę, jazdy moim opelkiem w 11 osób, kupowania wódki w ilościach, które zawsze były wielkokrotnością litra, codziennych imprez na Solarze i innym przereklamowanych zresztą surf-spocie w Kuźnicy (że ja niby jestem ambasadorem Lecha? niech mniej reklamują a więcej działają to poambasadoruję lepiej). BTW widziałam ich nową serię reklam, która ma wejść niebawem. Pomysł dobry, jak poprawią wykonanie to może być jedna z lepszych kampanii reklamowych piwa i nie tylko w tym roku.

W międzyczasie zrobiłam sobie drogą fotkę fotoroadrem pod Trójmiastem (szacuję że ok 400 PLN), potem leniwe odwiedziny u Rodziców balangujacych w słupskich akademikach, naprawa opelka 250 PLN wrrr i wróciłam do szarej Łodzi, w której czekała na mnie mega kniga do wkucia przed pracą. Żeby nie przezyć szoku związanego ze zmniana otoczenia, bałagan mam taki, że nie ma gdzie nogi postawić, żywię się mlekiem z chrupkami, bułkami z pasztetem, piwem i pizzą na telefon. Tylko piasku po kostki i wszedzie indziej już nie mam. I w pince też już nie chodzę.

W weekend azymut Poznań. Planuję pić za darmo, a jak to napiszę jak wrócę.

09 sierpnia 2006   Dodaj komentarz

imieniowo (219)

Wróciłam z Tamy, która się okazała Tamą pod Augustowem, a nie tam gdzie myślałam ;). Masa życzeń. Nie spodziewałam się, że tyle osób będzie pamiętać. Życzeń nie złożył mi jedynie KretynOblech vel MB, co było dziwne, bo zrobiła to na jego oczach cała reszta. Ale to dobrze, bo takie rzeczy potegują moją niechęć w stosunku do niego, szczególnie, że teraz wygląda na kilka lat więcej niż ma (a nie na kilka mniej jak ma "moich czasów"), brzuch ma jak Święty Mikołaj (a kalorofer na który leciałam pozostał tylko wspomnieniem), procę z powyciaganych na wszystkie strony, sfilcowanych hipermartetowej jakości stringów i na maxa nieapetyczne krosty po goleniu klaty, brzucha i tej całej reszty, którą pod dyktando Rudej goli. A pomysleć, że to kiedyś był całkiem niezły facet...

Po powrocie w domu paczka z firmy. Prezent mi wysłali na imieniny, czy co? Taaaaak. Ponad tysiąc stron in inglisz of kors do wkucia miedzyanrodowych chuje muje co się staną prozą mojego życia już od dziś właściwie. Corporation... I'm lovin'it!

Ale wracając do tego, jak to było miło. No to były miłe 2 dni i jedna noc;). Kursanci trzydziestu czterech opalonych, wysportowanych, młodych facetów i jedna spoko babka. Nasz team to czterech facetów i ja, więc nie muszę mówić kto cieszył się największą sympatią, hehe.

Do tego słońce, woda, zielono, latające bociany, wygodne autko z klimatyzacją, masa ciepłych słów, wspomnienie miłych spotkań sprzed wyjazdu i człowiek wie, że zaczęło się jakoś tak pozytywnie dziać.

27 lipca 2006   Komentarze (4)

być kobietą, być kobietą (218)

- Gdzie się spotkamy?
- Zabierz mnie spod Galerii Ursynów, bo jestem pod domem.

Powiedziłam to. Nazwałam "domem" moje wynajęte cztery ściany. Jakoś dziwnie mi z tym, ale i przyjemnie. Kolejny krok w dorosłość?

No i zabrał mnie. Mrożona herbatka, pitu pitu. Mam wrażenie, że stoimy w miejscu. Wysnułam już milion teorii na ten temat. Jestem typem wybitnie nierandkowym. Wszystkie moje poprzednie drugie połówki, to byli kumple i nie było problemu z tym kto ma zadzwonic pierwszy, czy mail od czapy będzie narzucaniem się i czy człowiek nie naraża się na śmieszność. Czy ja zachowuję sie jak nastolatka? I czy nie pisałam przed chwilą o dorosłości?

24 lipca 2006   Komentarze (4)

Aloha :) (217)

Przez półtorej godziny grać w tenisa w upale (z półnagim Majkim, nie mylić z MB), wrócić na rowerze, kapać się przez pół godziny, wypić jedno mocne piwo, dostać fajne smsy od LF i pół dnia zmarnowane. I jeszcze do auta wsiąść nie można bo człowiekowi się wydaje (albo i nie wydaje) że pijany.

Ostatni weekend nad wodą. Miałam dać nura, ale już wiem, że nurkowanie to nie jest mój ulubiony sport. Dałam się sfotografowac, wyglądam kozacko (vide mój skromny photoblog) Random

Na Hel się wybieram. Im szybciej tym lepiej. Z miliona opcji z necie wybrałam najtańszą. Windurfingu. Na kite'y najpierw sie napatrzę wybadam temat, bo to droższa inwestycja. Zobaczymy. Ryzyk fizyk. Jeszcze tylko Wawa ;) po drodze i wracam z hawajską opaleznizną. Aloha :)

19 lipca 2006   Komentarze (9)

welcome to imax theatre (216)

Ponieważ aż się roi od komentarzy pod ostatnia notką to popełnię tu... chciałam napisać, że recenzję, ale to zbyt szumne słowo. Ogólnie popełnię wpis.

"Alien Adventure" jakże trafnie przetłumaczone na polski "Obcy. Kosmiczna Inwazja". 40 minut nudności. Nie że nudne, bo nie ma czym zdudzić, bo film nie posiada fabuły. No dobra posiada, ale da się ją strescić w dwóch zdaniach. Nudności są od tych wszystkich kolejek prawie jak górskich i innych przejażdżek wagonikami. A szkoda, że mi było niedobrze (i że przyjechałam samochodem) bo na koniec był zakrapiany poczęstunek. A i towarzysko nie zdąrzyłam się poudzielać, bo krwotoku z nosa dostałam. Z upału raczej, bo po całym lecie w Dorney Parku nie sądzę, żeby mój organizm aż tak poważnie zareagował na kolejki górskie.

Ponoć w imaxowym kinie nie o fabułę chodzi i nie bardzo kumam dlaczego. Kolesie od efektów niech robią swoje, ale scenarzysta niech też wykona minimum wysiłku. Polecam na wyjście z młodszym bratem, bo dziewczynki może nie zachwycić zielona plama żygów na wyciągnięcie reki. Na wyciągnięcie ręki było też parę innych fajniejszych rzeczy, ale że to był pokaz na zaproszeniami, to nie było prawie dzieci i jakoś każdy hamował odruchy łapania rybek za ogon. A szkoda, bo fajna zabawa mogłaby być.

Ogólnie skoro to film sprzed lat siedmiu to należy mieć nadzieję, że bardziej współczesne propozycje zachwycą grafiką i animacjami, bo ten jakoś nie bardzo.  

12 lipca 2006   Komentarze (3)

Alien Adventure (1999) (215)

Dostałam zaproszenie do świeżo otwartego imaxa w Manufie. Jakoże za darmo i klima w kinie jest, to mimo cienkich recenzji i faktu, że film sprzed 7 lat, udałam się. Dzień za wcześnie. Gorąco robi swoje.

S-f i przygodówki to nie mój gatunek, ale jeśli film będzie wart napiszę jutro recenzję.

10 lipca 2006   Dodaj komentarz

prognozy nie będzie... (214)

...Anię dopadła grypa, nikt nie zastąpi Ani...

Moje imię jest nadużywane w reklamach i serialach. Zaczęło się od "Aniu, już czas na Colgate" i odtąd jest wszędzie. Nie życzę sobie.

07 lipca 2006   Komentarze (1)

fuck the system second edition (213)

Wyrolowali mnie z tego boskiego mieszkania. Że niby laska wraca wcześniej niż planowała i mogę wynająć tylko na 3 miechy. No nie taka była umowa mili państwo. Więc będę mieszkać w mieszkaniu na mojej liście rankingowej numer dwa. Pod pewnymi wzgledami jest gorsze, ale pod pewnymi wcale nie. Okaże się w praniu. Plusem jest to, że nie muszę za nie płacić w wakacje. Lokalizacja równie udana, bo tylko jedną stację metrem w stronę centrum od tamtego.

Wyrolowna się czuję też z powodu Pepsi Gold. Już od pojawienia się reklamy z Thierry Henry od razu wiedziałam, że ją kupię. Wiedziałam, że oni właśnie tak to zaplanowali. Zmienić kolor, co za tym idzie pewnie minimalnie skład, nazwac seria limitowana i ludzie z ciekawości będą chcieli choć raz spróbowac . I to przed końcem Mundialu, bo potem może nie być. Wyruszyłam na poszukiwanie, po okolicznych Żabkach, Magdach i innych spożywczakach i nic. Myślę "To pojechali ze mną". Nie wiem jak to się w marketingu nazywa, ale reklamowanie czegoś co nie istnieje, albo nie weszło jeszcze na rynek, to też niezły chyt. W końcu zobaczyłam ją, jak tankowałam na BP, ale w dwulitrowej. No aż tak ciekawa nie byłam.

A do tego napisałam o tym notkę, więc spirala marketingowa PepsiCo nakręca się. To ze mnie konsument.

29 czerwca 2006   Komentarze (4)

wrzesień (212)

Cud nad Wisłą był tylko jeden i zostałam odprawiona z oceną niedostateczną. W akcie desperacji poprosiłam o nieodnotowywanie tego faktu w moim jakże pustym nadal indeksie. Przeszło. Może winny sie tłumaczy, ale na wszystkie pytania Grześka znałam odpowiedź, nawet więcej niż powiedział (a dostał 5). A on na moje niezabardzo. Ale to były moje pytania. I do tego jeszcze mnie, co najgorsze jakże sympatyczna pani, zgnoiła. A takie fajne wykłady prowadziła. Fuck the system.

Oczywiście tuż po wstawieniu poprzedniej notki dostałam maila od wiadomego osobnika. Jak mi brakuje dzielenia chujozy tego świata z kimś na pół.

Wieczorem bilard, a potem oblewam magisterkę kolegi. I tak sezon nieustannego picia uważam za otwarty. Prwda M!lla? I tak aż do września pić będziem. Dopóki bankomat będzie drukował pieniądze i dokóki organizm współpracy nie odmówi.

28 czerwca 2006   Komentarze (4)
< 1 2 ... 5 6 7 8 9 10 11 >
Random | Blogi