• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Random

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • banshee
    • bmp
    • donmario
    • innam
    • kontestator
    • ksiaze
    • ote
    • sang
  • Znamy się nie tylko z widzenia
    • barry
    • loczkarka
    • milla

Archiwum

  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Kwiecień 2010
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Maj 2007
  • Marzec 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Czerwiec 2004

Najnowsze wpisy, strona 3

< 1 2 3 4 5 6 ... 10 11 >

zanim nastanie cisza... przedwyborcza (251)...

Nie zabieraj babci kapci... Bo zagłosuje na Bosaka!
18 października 2007   Komentarze (1)

kac gigant (250)

Mam kaca giganta po wczorajszej imprezie niespodziance. I na tym kacu gigancie musialam wysiedziec u promotora godzine, ale oplacalo sie. Mam absolutorium. Wyksztalcenie wyższe niepelne. Jak Kwaśniewski zanim sobie nie załatwił wyższego. Praca zaakceptowana. Moge skladac i sie bronic! Musze tylko wprowadzic jakies drobne kosmetyczne poprawki, ale promotor juz nie bedzie na to patrzyl, wiec moge wpisac w srodku "p.Xyz to kretyn".

Ale to nie koniec dobrej passy. Wczoraj bylam u mojego ulubionego fotografa i znalazlam negatyw zrobiony wiosną 2002 roku dosłownie w 10 sekund. Po prostu byl prawie na wierzchu na kupce, na której zaczęłam szukac. Co prawda może szczęściem nie można nazwac, tego że wczoraj na imprezie spadła mi na palec u nogi szuflada i boli (nadal) jakby palec byl złamany. W najlepszym wypadku skończy się schodzącym paznokciem. Chodzenie na obcasach w wziązku z tym odpada, a ja od poniedziałku wracam do pracy.

17 października 2007   Komentarze (2)

data ważności uprawnienia (249)

Oglądam dziś swoje prawo jazdy i co widzę? Że jest nieważne od ponad dwóch tygodni! Za to chyba grozi sporo więcej niż za jazdę bez dowodu rejestracyjnego przy sobie, co mi się czasem zdarza. Niezły syf. Pewnie nowe kosztuje z 70 zeta, ze 3 zdjęcia pewnie będę musiała przynieść, ciekawe czy takie kretyńskie przodem, jak do dowodu i wizy (i katalogu przestępców zarazem, bo tak wyszłam na tym do wizy, tylko mi numerka brakowało), czy może być normalne. Tak czy inaczej czeka mnie kupa nerwów, stania w kolejkach, wydawania kasy, no i wracam do Wawy pociągiem, bo pewnie załatwienie tego w kilka dni jest nierealne. Nienawidzę tego. A, no i muszę okulistę znaleźć, co mi wreszcie da bezterminowe. Albo pójde w szkłach kontaktowych i nie będę ich ściągać. Ciekawe czy ktokolwiek się o to spyta i czy ktokolwiek mi zajrzy w oczy, czy wystarczy wykazać się znajomością tablicy z cyferkami na pamięć. Tak czy inaczej czeka mnie sporo nerwów, a was kilka wariacji na temat mojego wkurzenia na panujący świat w następnych kilku notkach.
15 października 2007   Komentarze (1)

dzisiejszy odcinek sponsoruje pasta colgate...

Ciekawe po co ludzie tworza takie strony. Proponuje wpisac w google "pointless games". Zwariowac mozna, a najgorsze jest to, ze czlowiek nie moze sie oderwac. Na przykład taka mega irytujaca gra w dwie KULKI. Niestety dochodze tylko do poziomu Paris Hilton, ale gralam tylko kilka minut. Po co ja wstawilam tu tego linka? Bedzie mnie tylko korcil...

No i tak to jest, jak jest sobota wieczor, a wlasciwie noc, czlowiek olal wszelkie zaproszenia na zachlanie mordy w miescie, zreszta nie oszukujmy sie, nie bylo tych zaproszen tak wiele i nie byly tak atrakcyjne. Obejrzalam co bylo do obejrzenia, czyli 2 komedie romantyczne, "ocean's eleven", jakis serial o facetach. Im dluzej tu jestem i mam telewizor, tym bardziej sie upewniam w przekonaniu, ze nie jest mi do niczego potrzebny. Nie leci nic ciekawego. Mecze mozna ogladac w pubie, albo wpasc do znajomych. Filmy moge brac z wypozyczalni dvd, albo chodzic do kina. Wiadomosci... przez 20 minut w metrze mozna wszystko wyczytac przez ramie komus z GW albo Rzepy, albo od biedy skusic sie na lekture "metra". Co do netu mam pewne watpliwosci, ale pisanie bloga idzie mi jak widac, czyli bezpowrotnie odeszla moja zdolnosc spuentwania otaczajacej mnie rzeczywistosci w sposob, ktory zaciekawei kogos wiecej, niz tych, co trafiaja do mnie, bo wstukali w google "cycate blogi", "fochmanka", "sex photoblogi", "alkomat na komórke" czy "czas na colgate". Jesli chodzi o "łazenie po necie" to mam wrazenie, ze doszlam do konca internetu. Co ciekawsze rzeczy z youtube'a znajduja znajomi, wiec po co sie wysilac. A ten ktos na czyje maile czekam pisze z taka czestotliwoscia, ze lepiej w ogole sie nie denerwowac.

Dobra, bije mi palma od nic nierobienia. Ale musze sie wynudzic do tego stopnia, zeby juz nie móc kompletnie wytrzymac, zeby wrocic z entuzjazmem do pracy i wytrzymac na pelnych obrotach az do swiat.

14 października 2007   Komentarze (4)

nie kupujcie (247)

Nie kupujcie zapałek z "Żabki". Są do dupy. Znaczy się nie wiem co można robic zapałką w dupie, ale i tak mówie wam nie kupujcie.

Ponawiam apel do producentów komórek. Zrobcie jakies zabezpieczenie na pijanych. Wrocil xxx (to nadal tajemnica) po 8 miesiacach za oceanem i trzeba bylo to oblac dobrym polskim piwem, a nie zadnym "Lite" w puszkach 0,33. Tym razem nawet nie dzwonilam do nikogo w srodku nocy, ale smsy pisalam i jest mi wstyd. Jak bylam mlodsza to mialam jakis wewnetrzny hamulec. Dodatkowo hamowały mnie ograniczone fundusze i to, ze trzeba jakos wrocic do domu. Teraz fundusze nie stanowia problemu, do domu wracac na noc nie trzeba, a jak trzeba to dzieki wyzej wymienionym funduszom mozna wziac taksowke, a i w sobie hamulca jakos znalezc nie moge.

Starzy mnie zostawili na weekend w domu. Tez sobie wymyslili weekend za miastem. Nie wiem jak u nich ze zlotą polską jesienią, ale ja rano skrobałam szyby w samochodzie.

12 października 2007   Komentarze (1)

przypadek? (246)

Wchodze na strone glowna blogi.pl i patrze na ostatnie notki i co widze? Ze od 20 do 20:50 nikt nie napisal zadnej notki. Normalnie to co 10 minut pojawia sie jakas notka. Czyzby wszyscy ogladali "M jak milosc"? Zreszta nich kazdy oglada to co lubi. ja ostatnio mam za duzo czasu (no i ze mieszkam u rodzicow to mam tez telewizor) i widze, ze aktualnie mamy do wyboru programy wszelakie typu, gwiazdy lub nawet nie tancza, spiewaja, staja na glowie, albo pierwsze kroki na lodzie, jakies grono madrych glow ich krytykuje, albo totalnie slodzi (w zaleznosci jak im kazal producent). Ludzie sla smsy, i kaska plynie. Bo co? Bo serial to za malo!

Albo wybory. No ida wybory i nawet bardzo dobrze ze ida. Wszyscy w kolo o tym gadaja, spoty leca bardziej lub jeszcze bardziej kretynskie, ale jak w tym (demokratycznym a jakze) kraju ma byc lepiej, skoro jako pierwsza, czyli najwazniejsza informacja w wiadomosciach pojawia sie news o psie Dorna. O tempora, o mores!

10 października 2007   Komentarze (2)

rokowania na przyszłosc nienajgorsze (245)...

Wraz z nastaniem pazdziernika magistrow przybywa jak grzybow pod miastem. Powoli dociera do mnie, ze nie mam pojecia co odpowiedziec na zadne z pytan na egzama magisterskiego. Pociesza mnie, ze wszyscy w kolo raczej znaja pytania, ktore uslysza, ci badziej pechowi znaja piec i wiedza, ze na jedno z nich trafia. Ja oczywiscie prognozuje, ze bede w tej najmniej szczesliwej grupie i nie bede znac nic, ale planuje zorganizowac wielka akcje na moim roku, z cyklu "ludzie! kazdy opracowuje jedno pyatnie, ja zadnego i wszyscy mamy to z bani". Oceny jakie ludzie dostaja tez napawaja mnie optymizmem. Niby kazdy ma beznadziejna prace, na obrone nic nie umie, srednia z indeksu tez jakas taka srednia, a wszyscy z 4 albo 5 na dyplomie laduja. Niby mnie to wali co ja tam bede miec, ale powoli zaczynam odczuwac presje zeby miec nie mniej niz 4. Łudze sie ze moze bedzie jak na maturze ustnej z polskiego w moim liceum. Kto umie ma 6, kto nie umie ma 5, chyba ze jest chlopakiem to ma 4.

Z innej beczki. Wrocil do kraju zza oceanu moj kumpel. Z przyczyn blizej mi nie znanych to jest tajemnica, wiec nie napisze ktory. Ale sie ucieszylam. Ale bedzie picie niedlugo.

A dzisiaj byl rewelacyjny dzien. Bylam z TK na spacerze... tzn siedzielismy caly czas na lawce i grzalismy sie na sloncu. Ale to chyba juz ostatnie takie chwile, pachnie zima... i sezonem narciarskim, hehe!

10 października 2007   Komentarze (1)

jeszcze troche (244)

Jeszcze troche, mam nadzieje, ze bo moja cierpliwosc sie konczy. Moj promotor nie przeczytal od sierpnia moich trzech pierwszych rozdzialow. Bosko. W tym temie to ja sie do grudnia nie obronie. Dopisalam w miedzyczasie czwarty, oddalam calosc i laskawie czekam. Juz wiem, ze musze przerobic wszystkie miejsca gdzie cos cytowalam, bo mu sie forma nie podoba. Jak wiedza lepiej jak to ma wszystko byc, to po ch..j ja z tylu w oswiadczeniu pisze, ze praca pod takim a takim tytulem jest moim samodzielnym opracowaniem. Ale skoro tak trzeba to przyjme te zasrane reguly gry, troche jak dziwka, ale coz. Nikt nie obiecywal ze polskie szkolnictwo wyzsze ma jakikolwiek sens.

Przynajmniej mam L4, bo tym razem naprawde jestem chora, siedze w domu u rodzicow, chodze caly dzien w pizamie, jem nalesniki z dzemem. Nadrabiam troche zaleglosci towarzyskich. Troche czestszy kontakt z Tomkiem i znow moj swiat zostal wywrocony do gory nogami. Porabana jestem, ale jak widac sa tacy co to lubia.

Kolejna znajoma spakowala manatki i wybyla za granice. Wersja oficjalna, ze na rok. Zobaczymy. A sie dzwinie z tym czuje, ze ja nie zamierzam sie nigdzie ruszac w celach zrobkowych, bo mam wrazenie, ze wszyscy wyjezdzaja. Kompletnie wszyscy. Bo w celach niezarobkowych, to moze... Cos mi chodzi po glowie i jest to prawie po drugiej stronie globusa i grubo pod rownikiem. Zobaczymy, czy tylko na gadaniu sie nie skonczy. A ostatnio czesto sie tak dzialo.

09 października 2007   Komentarze (2)

kózka (243)

Gdyby kózka nie sklakała... Ale kózka po to jest by skakać, więc pewnego pięknego dnia, a raczej nocy stało się nieuniknione i mój staw skokowy po raz enty powiedział pas. Postawiłam na kuracje w postaci setki wódki przy barze (w czym Kedzi mnie wspomogl) i tańczyłam dalej. Rano okazało się, ze rozmiary porazki sa wieksze niz wydawalo mi sie w nocy i szpital. Na dyzurze byl chirurg, ale nie tam zaden ortopeda, tylko taki od wszystkiego. Od wyrostka, wylewu, wstrzasnienia mozgu, urazu kregoslupa i mojej nogi. Ze w niektorych kwestiach znalam sie na mojej nodze lepiej niz on, wspolnie doszlismy do wniosku, ze jednak szyna, kule i inne takie.

W biurze oczywiscie wszyscy madrzejsi ode mnie. Ze czemu na zwolenienie nie poszlam itd. Po co? Zeby dostawac 80% pensji i patrzec w sufit? Ja wolalam byc w centrum uwagi. Brakowalo mi tylko zapierajacej dech w piersiach historii dotyczacej przyczyny chwilowej niepelnosprytnosci, ale coz. I tak robilam szoł. Od dwoch tygodni juz mam tylko orteze (mądre slowo), co nie przeszkadza mi w tanczeniu codziennie po kilka godzin. odpowiednia dawka alkoholu robi swoje ;). Tryb zycia nie sprzyja jakiejkolwiek rehabilitacji.. Tydzien w Szczyrku na szkoleniu firmowym, teraz dwudniowa "integracja" tez firmowa. A w ten weekend wesele. W zasadzie mialam sobie odpuscic, ale juz jeden slub mnie ominal ze wzgledu na noge, wiec powiedzialam nie ma. jade chocby nie wiem co. Sukienke pozyczylam, buty kupilam na promocji i to nawet bezowe, plaskie i eleganckie. Nie zadne tam wiejskie baleriny.

Sytuacja damsko-meska nie klaruje sie nadal. Pojawiaja sie nowe watki, nowe postacie (!), bywaja powody do mruczenia, ale wszystko jest nadal tak porabane, ze opisac nie sposob. Zreszta musze sie porzadnie wyspac, bo o swicie fryzjer i wycieczka przez pol Polski na fotelu kierowcy bez prawa jazdy (i nawet dowodu osobistego), bo po co brac ze soba dokumenty? Niech moc bedzie ze mna a policjanci w krzakach, ale po drugiej stronie drogi.

07 września 2007   Komentarze (1)

na ten sam temat ciag dalszy (242)

Postanowienie, ze czlowiek usiadzie i nasze cala prace na raz niesie za soba wiele niebezpieczenstw. Bo stron w pracy przbywa i czlowieka przybywa. Czlowiek mowi sobie, nigdzie nie ide, bo musze pisac, obiadu nie zrobie porzadnego (z surowka, te sprawy), bo musze pisac, a w efekcie robi co chwila wycieczke do lodowki i je i troche dalsze wyprawy do sklepu za rogiem, w ktorym nie ma nic porzdnego, wiec dalej je swinstwa jeszcze wieksze. Gdybym chociaz palila, to co jakis czas bym szla na dymka, a nie po kolejna porcje lodow z bita smietana. To co? Zamawiamy pizze czy chinczyka? Przeciez pada.
10 sierpnia 2007   Komentarze (1)
< 1 2 3 4 5 6 ... 10 11 >
Random | Blogi