Ciekawe po co ludzie tworza takie strony. Proponuje wpisac w google "pointless games". Zwariowac mozna, a najgorsze jest to, ze czlowiek nie moze sie oderwac. Na przykład taka mega irytujaca gra w dwie KULKI. Niestety dochodze tylko do poziomu Paris Hilton, ale gralam tylko kilka minut. Po co ja wstawilam tu tego linka? Bedzie mnie tylko korcil...
No i tak to jest, jak jest sobota wieczor, a wlasciwie noc, czlowiek olal wszelkie zaproszenia na zachlanie mordy w miescie, zreszta nie oszukujmy sie, nie bylo tych zaproszen tak wiele i nie byly tak atrakcyjne. Obejrzalam co bylo do obejrzenia, czyli 2 komedie romantyczne, "ocean's eleven", jakis serial o facetach. Im dluzej tu jestem i mam telewizor, tym bardziej sie upewniam w przekonaniu, ze nie jest mi do niczego potrzebny. Nie leci nic ciekawego. Mecze mozna ogladac w pubie, albo wpasc do znajomych. Filmy moge brac z wypozyczalni dvd, albo chodzic do kina. Wiadomosci... przez 20 minut w metrze mozna wszystko wyczytac przez ramie komus z GW albo Rzepy, albo od biedy skusic sie na lekture "metra". Co do netu mam pewne watpliwosci, ale pisanie bloga idzie mi jak widac, czyli bezpowrotnie odeszla moja zdolnosc spuentwania otaczajacej mnie rzeczywistosci w sposob, ktory zaciekawei kogos wiecej, niz tych, co trafiaja do mnie, bo wstukali w google "cycate blogi", "fochmanka", "sex photoblogi", "alkomat na komórke" czy "czas na colgate". Jesli chodzi o "łazenie po necie" to mam wrazenie, ze doszlam do konca internetu. Co ciekawsze rzeczy z youtube'a znajduja znajomi, wiec po co sie wysilac. A ten ktos na czyje maile czekam pisze z taka czestotliwoscia, ze lepiej w ogole sie nie denerwowac.
Dobra, bije mi palma od nic nierobienia. Ale musze sie wynudzic do tego stopnia, zeby juz nie móc kompletnie wytrzymac, zeby wrocic z entuzjazmem do pracy i wytrzymac na pelnych obrotach az do swiat.